Ale tak jest
Długi wynikające z różnych tytułów: umów, kredytów, czynszu, ZUSu itp. mają różne okresy przedawnienia, od roku do 10 lat.
Jeśli np. nie zaplacicie faktury z terminem płatności do 1 czerwca, okres przedawnienia biegnie od momentu wymagalności spłaty czyli od 2 czerwca. Jeśli przez 2 lata (przykładowo bo nie pamiętam dokładnie) wierzyciel nie podejmie żadnych kroków (w praktyce to skierowanie sprawy do sądu) to dług można uznać za przedawniony ale na wniosek dłużnika. Jeśli wierzyciel pójdzie do sądu przed uplywem terminu przedawnienia to wchodzi komornik i czas liczymy od zera. Jeśli pójdzie już po czasie podnosimy na swój wniosek zarzut przedawnienia i sąd z automatu go uznaje.
Przedawniony dług jednak nie znika, natomiast komornik nie ma praw go egzekwować. Stąd biorą się te firmy windykacyjne które żerują albo na zasadzie nękania albo niewiedzy.
Czyli w praktyce zostaje polubowne dogadywanie się z dłużnikiem który jak zechce to zapłaci a jak nie to nie.
Wysłane z mojego GT-S5839i za pomocą Tapatalk 2