Hejo.
Ponad pol roku temu mialo miejsce pewne zdarzenie na drodze. Jechałem samochodem na wprost i po prawej stronie pobocza jechal rowerzysta. W pewnym momencie bez sygnalizowania reka czy w jakikolwiek inny sposob zajechal mi droge skrecając w lewo na drugą strone jezdni (prawdopodobnie chcial wjechac na chodnik po drugiej stronie). Jako ze nie upewnil się czy za nim jade a byłem już blisko niego wjechal mi pod kola a ja w niego uderzyłem. Wezwałem policje i pogotowie które stwierdziło na miejscu ze nic mu nie jest (po wszystkim wsiadl na rower i odjechal normalnie o wlasnych silach do domu na tym rowerze) a policja wymierzyła mu mandat karny w wysokości 100zł (który on podpisał i przyjął). Policja wypuścila go do domu, mojemu autu natomiast zrobila zdjęcia uszkodzen i kazali się zglosic po notatke policyjną by dochodzić swojego przy odszkodowaniu za uszkodzenia. Wfrocilem do domu, zaraz potem dokladnie zrobilem zdjecia uszkodzen swoim aparatem i w następnych dniach po odebraniu notatki policyjnej pojechalem do 3 roznych niezaleznych warsztatow wycenic szkodę razem z ich pieczatkami przybitymi na wycenach. Srednia z wycen to 3600brutto nie mowiac o stracie na wartosci auta. Napisalem do sprawcy list z prozba o zaplacenie za szkody które spowodowal i proponując jednoczesnie mozliwosc rozlozenia płatności na 4 raty po 900zł jeśli mialby problem z gotowka (chociaz watpie bo to jakiś kolarz i dopoki policja nie przyjechala darł się na mnie ze to moja wina i zaplace za jego rower który kosztowal 20tys zł). On natomiast odpisal ze nie zaplaci ale jednoczesnie podal numer jakiegos ubezpieczenia na życie które mial i z którego moge sciagnac pieniadze (czyli jeśli przyjal mandat to przyznał się do winy a podajac numer ubezpieczenia teoretycznie nadal poczuwal się do winy skoro szukal sposobu na to bym sciagna pieniadze za szkody??). Ubezpieczenie jak się okazalo to było zywkle ubezpieczenie na życie które nie obejmowalo tego typu rzeczy i również w tym liscie w ktorym podal numer ubezpieczenia napisal ze zglasza sprawe do prokuratury (więc przyznaje się do winy podajac numer ubezpieczenia ale jednoczesnie nie zgadza się z mandatem policji ze to nie jego wina) prawdopodobnie dlatego -tak mi się wydaje – że nie chcial zaplacic mi za szkody. Wstrzymalem się więc z jakimkolwiek dzialaniem gdyż prokuratura ma 3 miesiace na ustalenie szczegolow zgloszenia, powolanie bieglego i przesluchania swiadkow. Po okolo miesiacu zostalemn właśnie wezwany w roli swiadka na przesluchanie na policje i dokladnie opowiedzialem jakm się stalo. Jak już wspominalem prokuratura ma ponoc 3 miesiace na wszczescie postepowania jeśli jest podstawa do tego. Minelo już ponad 5 miesiecy od przesluchania mnie i jego zgloszenia do prokuratury i nic – nie dostalem zadnego wezwania gdzies czy zawiadomieniu o wszczeciu postepowania wobec mnie. Niestety nie znam szczegolow jakie ustalila prokuratura bo byłem tylko w roli swiadka i dopiero jeśli bym został oskarzony zostalbym poinformowany o przebiegu sledztwa. Nie wiem co teraz mam dalej zrobic? Czy mam napisac do niego ponowna prozbe o zaplate skoro nigdzie mnie nie wezwali to chyba podtrzymali decyzje policji ze to jego wina która była na miejscu zdarzenia. Jednak wiem ze on może ponownie się odwolac po raz drugi chyba od pierwszego sledztwa prokuratury, jednak jeśli prokuratura wykazalaby ze jestem jednak winny to przeciez chyba patrol policji który był wtedy na miejscu poniosl by tez konsekwencje ponieważ zle ocenili miejsce zdarzenia i okolicznosci? Nie wiem czy napisac stricte do sadu i zalozyc mu sprawen czy może są firmy które w tego rodzaju szkodzie by mi pomogly. Czy ktokolwiek kto to czyta jest w stanie mi pomoc zalatwic ta sprawe lub podpowiedziec na doswiadczeniu swoim czy innych co mialbym dalej robic i czego się spodziewac. Dla niektorych 3600zł to malo dla mnie to majątek bo nie zarabiam dużo pieniedzy...
Pozdrawiam i będę cholernie wdzieczny za szczera pomoc!!
Dziekuje
Jacek