Del sol jako drugie czy trzecie auto to super. Ja też używam go do codziennej jazdy a od paru misiecy jest Eaton M45 pod maska . Żona jeździ swoją Mazdą 323 a ja bym za nic w świecie nie oddał swojej Solki, może i tłucze lekko, przydało by się poważnie osiąść i trochę ja odnowić. ale jada bez dachu w ładną pogode rekompensuje to całkowie no i teraz osiagi też sa juz zadowalające. Tak więc ja polecam tylko niech to nie bedzie za duża mina finansowa
Też mam od niedługiego czasu solke jako jedyny samochód. Nie narzekam, bo byłem świadom co biorę. Moim zdaniem przed decyzją posiadania tylko solki trzeba sobie odpowiedzieć na kilka pytań:
1. Czy mam większą rodzinę lub za niedługo się powiększy? 2. Jak często wożę kogoś na tylnim siedzeniu (może do pracy w 4 się zabieracie?) 3. Czy samochód ma przewoził dużo towaru, szczególnie o znacznej wielkości 4. Brak wygłuszenia, a przez co większy hałas we wnętrzu, który może dobić na dłuższych trasach
Takich pytań znalazło by się więcej, lecz najprościej jest spojrzeć wstecz na swoje poprzednie samochody. W moim przypadku były to kolejno bmw e34 i e36 ( i jeszcze mały fiacik, który był pierwszym ). Beemka 5 to krowa w porównaniu do solki, a dostepne miejsce wykorzystałem może 3 razy? Te kilka przypadków można było rozwiązać na inne sposoby bez problemu, więc obecnie na brak miejsca z tyłu nie narzekam. I przy okazji skończyły się docinki o dresie .
I nie ma co wybierać samochodów rozumem, bo w ten sposób byśmy jeździli golfami, fiatami uno i innego rodzaju bezdusznymi wydmuszkami. Ja mam taką zasadę: Jeżeli po zaparkowaniu pod blokiem/ w garażu nie oglądniesz się na swój samochód podziwiając jego piękno, to nie jest on odpowiedni dla ciebie .
U mnie mija 3 rok posiadania Solki, którą kupilismy z żoną od znajomych, a wiec auto znane. Nie chce powielać wypowiedzi powyżej na temat ilosci miejsca czy komfortu. Napisze, że przez ten czas popsuła się dwa razy opronica od dmuchawy. Nic więcej. Zapala zawsze, pali całkiem ok jak na zakorkowaną Łódź, miło sie na nią patrzy, a dobrze zakonserwowana nie rdzewieje.
Ja jak zacząłem pierwszą pracę to CRX (co prawda cyber) był jak znalazł. W bagażniku woziłem leki i narzędzia, z tyłu nigdy nikt nie siadał, z przodu woziłem czasem praktykantów tylko. Później, po ślubie stał się dużo za mały, mimo że nie mamy dzieci. Z resztą boję się trochę żonę wozić taką puszką, nie mówiąc o dzieciach. A to gdzieś z teściami podjechać, zakupy większe, coś przewieźć większego od miksera i już problem... Jako auto dla kawalera sprawdza się super, przy obowiązkach rodzinnych raczej jako drugie auto, dla hobby.